Ekonomika bananowa
Czwartek, 19.07.2007
Ekonomika bananowa
Stany Zjednoczone zwróciły się do Światowej Organizacji Handlu (WTO) o zbadanie nieprzestrzegania przez Unię Europejską postanowień dotyczących importu bananów. - Obowiązujące w UE zasady w handlu bananami dyskryminują banany pochodzące z krajów Ameryki Łacińskiej oraz dystrybutorów tych bananów, w tym kilka firm z USA - twierdzą amerykanie.

Europejczycy wprowadzili system preferujący niektóre kraje Afryki, Karaibów oraz regionu Pacyfiku i zezwalający im na eksportowanie do UE pewnej ilości bananów bez płacenia ceł. Banany z krajów Ameryki Łacińskiej nie mają dostępu do tych kwot bezcłowych i muszą płacić cła w wysokości 176 dolarów za tonę.

Stany Zjednoczone uzyskały w 1999 roku prawo do nałożenia ceł odwetowych w wysokości 191 mln dol. na produkty z UE. USA wstrzymała jednak zastosowanie tych ceł, gdy Bruksela zobowiązała się do skorygowania do 1 stycznia 2006 roku swego reżimu handlowego.

W 2000 r. WTO także orzekła na korzyść Ekwadoru, upoważniając ten kraj - największego światowego producenta bananów - do zastosowania wobec UE sankcji gospodarczych w wys. ponad 200 mln dolarów rocznie. Ekwador skorzystał z tego prawa w formie zawieszenia praw własności intelektualnej (np. praw autorskich dotyczących programów komputerowych).

Amerykańskie korporacje, takie jak Dole, Del Monte i Chiquita zmusiły WTO i Unię do otwarcia rynku na import tańszych bananów z Ameryki Łacińskiej, gdzie produkcję kontrolują amerykańscy giganci.

Gospodarka części Wysp Karaibskich stanie w obliczu ruiny jeśli WTO zmusi UE do wypowiedzenia preferencyjnych umów handlowych z niewielkimi producentami bananów na tych wyspach. Banany pochodzące z Karaibów są droższe niż pochodzące z wielkich plantacji.

Na rynek światowy trafia ok. 13 mln ton bananów rocznie. Przy ich uprawie pracuje ok. pół miliona osób, a pośrednio zależy od niej ok. 4 milionów. Handel bananami to klasyczny przykład niesprawiedliwości w handlu światowym. Warunki pracy i życia pracowników i drobnych producentów w przemyśle bananowym są poniżej wszelkich standardów. Pestycydy i intensywne metody uprawy powodują dewastację środowiska naturalnego i szkody dla zdrowia ludzkiego. Powszechne jest łamanie praw pracowniczych i niskie ceny skupu dla drobnych producentów, które nie zawsze pokrywają nawet koszty produkcji. Wielkie korporacje i sieci supermarketów, dostarczające banany konsumentom w krajach rozwiniętych, nadużywają swej siły ekonomicznej i politycznej wobec drobnych producentów i pracowników, a nawet krajów, gdzie uprawiane są banany.

Korzystając z kryzysu światowego na rynku bananów, cztery wielkie korporacje międzynarodowe (Chiquita, Dole, Del Monte i Fyffes), duże firmy lokalne (jak Noboa w Ekwadorze) oraz rządy w Ameryce Łacińskiej powoli eliminują wiele zabezpieczeń społecznych dla pracowników, co prowadzi m.in. do obniżek płac, odrzucania porozumień zbiorowych, wydłużania dnia pracy, podsycania nastrojów antyzwiązkowych i wzrostu prześladowań związkowców.

Największym eksporterem bananów jest Ekwador, gdzie 80% ludności żyje poniżej granicy nędzy. Po ropie naftowej banany stanowią tam drugie co do wielkości źródło dochodów z eksportu i przynoszą 5% PKB oraz 44% wartości całej produkcji rolnej. Na plantacjach pracuje tam 250 tys. robotników, z których większość jest zatrudniana co rano na jeden dzień. Szukających pracy jest wielu, co pozwala na obniżanie płac. Tacy „trwale czasowi” pracownicy (eventuales) nie mają żadnych praw. Jeśli się ich domagają albo stają się chwilowo zbędni, łatwo się ich pozbyć. W Ameryce Łacińskiej mniej zarabiają tylko robotnicy w Nikaragui.

Na plantacjach wielkich korporacji pracuje się po 12 godzin dziennie w fatalnych warunkach. Według raportu Human Right Watch, w Ekwadorze pracuje również wiele dzieci. Większość z nich zaczyna pracę w wieku 10-11 lat (choć zatrudnia się i młodsze), gdyż ich rodzice - często też pracownicy plantacji - nie są w stanie zapewnić im nawet wyżywienia. Dzieci używają ostrych, niebezpiecznych narzędzi, noszą duże ciężary, bywają też wykorzystywane seksualnie. Pracują nawet w czasie opryskiwania plantacji, zwykle bez żadnych zabezpieczeń. Aby móc zarabiać, wiele z nich musi zrezygnować ze szkoły. Dostają zaledwie 60% ustawowej płacy minimalnej. Robotnicy na plantacjach i drobni producenci dostają tylko 1,5-2% ceny, jaką płacimy za banany w sklepach.

Działalność związków zawodowych spotyka się z dużym oporem pracodawców, zwłaszcza w Kostaryce i Hondurasie. Dochodzi do brutalnych aktów przemocy wobec działaczy związkowych i protestujących robotników.

Banany są bardzo podatne na choroby i szkodniki, stąd producenci stosują wielkie ilości pestycydów, m.in. DBCP (Nemagon), którego użycia zakazano w USA już w r. 1979. W krajach bogatych zużywa się średnio 2,7 kg pestycydów na hektar rocznie; na plantacjach bananów w Kostaryce - aż 44 kg. Opryskuje się je nawet 50 razy w roku, co kosztuje dwukrotnie więcej niż płace. Robotnicy, pracujący zwykle bez odzieży ochronnej, narażeni są na działanie pestycydów, co powoduje ostre zatrucia, choroby, a nawet śmierć.

40 proc. bananów na stołach Unii Europejskiej to dziś banany kostarykańskie. W 1995 roku Unia zmusiła Kostarykę do skierowania 8 milionów skrzynek bananów na inne rynki światowe, co spowodowało światowy spadek cen na te owoce. W Kostaryce pracownicy plantacji zarabiali miesięcznie w 1993 250 USD, w 1997 - 187 USD, w 2001 tylko 160 USD.

W listopadzie 2000 roku Kostaryka, ogłosiła, że reguły importu proponowane przez UE zaszkodzą systemowi społecznemu tego kraju. Przebywający w Brukseli prezydent Miguel Angel Rodriguez zwrócił uwagę, że owoce z Kostaryki są droższe niż z Ekwadoru, ale San Jose płaci producentom 4 razy więcej niż Quito: 448 euro miesięcznie wobec 114.

Jednak w 2004 roku handel bananami w Kostaryce należał do trzech wielkich firm: Chiquita Brands (Compana Bananera), Del Monte (Bandeco) i Standard Fruit Company (Dole).
Komentarze
Jeżeli nie widzisz tego obrazka kliknij odśwież i spróbuj ponownie

Projekty