H&M: bojkot kontrowersyjnej bawełny nie w pełni udany!
Wtorek, 08.01.2013. Iwona
Źródło zdjęcia: http://action.sumofus.org/a/hm-cotton/97/230/?akid=1184.1042102.2ffLdi&rd=1&sub=fwd&t=3 (napis przetłumaczony)
Szwedzka marka H&M znowu znalazła się pod obstrzałem obrońców praw człowieka. Tym razem chodzi o zarzut (nieumyślnego) nabywania przez H&M uzbeckiej bawełny, przy której zbiorach pracują przymusowo rzesze mieszkańców tego niedemokratycznego kraju.
Od ponad 15 lat, mieszkańcy Uzbekistanu z goryczą wypatrują sezonu zbiorów bawełny. Co roku, na przełomie października i listopada, zostają oficjalnie oddelegowani do darmowej pracy przy zbiorze bawełny. W Uzbekistanie, bawełna zyskała miano „białego złota”. Ten cenny surowiec stanowi aż 45% krajowego eksportu oraz 1/10 światowego rynku bawełny. Jeszcze w 2011 do pracy, wraz z dorosłymi, szły także dzieci, które ukończyły 11 rok życia. Każde z nich musiało zebrać 30kg bawełny dziennie, dorośli – dwa razy tyle. „Jeśli komuś nie udało się zebrać wymaganej ilości, musiał kupować resztę od lokalnych farmerów”, wspomina pielęgniarka z Taszkentu w wywiadzie udzielonym BBC.
Dyktatorska, stojąca w jawnej sprzeczności z konwencjami dot. praw człowieka oraz praw dziecka, praktyka wzbudza coraz większe oburzenie międzynarodowej opinii publicznej. Tym bardziej, że w szafie przeciętnego Europejczyka z dużym prawdopodobieństwem wiszą ubrania powstałe z uzbeckiej bawełny. Jeszcze całkiem niedawno, kontrowersyjną bawełnę otwarcie kupowały bowiem marki takie jak H&M, Marks and Spencer czy TESCO. W ubiegłym roku H&M, Adidas oraz Marks and Spencer ogłosiły oficjalny bojkot bawełny z Uzbekistanu. Deklaracja przyniosła reakcję ze strony uzbeckiego rządu, który ogłosił, że począwszy od 2012 roku, dzieci poniżej 15 roku życia (czyli objęte obowiązkiem szkolnym) będą zwolnione z przymusowej pracy przy zbiorach bawełny. Jest to niewątpliwy sukces protestów konsumenckich, a także kolejny dowód na ogromną siłę przetargową międzynarodowych koncernów – siłę, która może zostać pozytywnie wykorzystywana.
Bojkot można by uznać z w pełni udany, gdyby nie fakt, że łańcuch dostaw w przemyśle odzieżowym w niczym nie przypomina lini biegnącej od określonej marki wprost na pole bawełny. Zazwyczaj, pomiędzy końcowym odbiorcą – np. H&M-em – a właścicielem pola bawełny – w tym przypadku rządem uzbeckim – pojawia się wielu pośredników. W interesującym nas przypadku, w rolę głównego pośrednika wcielił się znany koncern Daewoo International (tak, ten od samochodów). Niewiele firm decyduje się na bezpośrednią współpracę z uzbeckim reżimem, jednak Daewoo posiada aż trzy zakłady tekstylne na terenie tego kraju. Aktywiści z Cotton Campaign odkryli niedawno, że pomimo deklaracji o bojkocie uzbeckiej bawełny, H&M nadal kupuje bawełnę od koreańskiego pośrednika. Oficjalnie szwedzki koncern nabywa od Daewoo nie-uzbecką bawełnę, niemniej jednak łańcuch dostaw w przemyśle odzieżowym pozostaje na tyle złożony, że bardzo trudno zagwarantować, że tak jest naprawdę. Zresztą Daewoo, znając niechęć do kontrowersyjnej bawełny i dbających o dobry wizerunek Zachodnich marek, może celowo mnożyć ilość pośredników, aby faktyczne źródło bawełny pozostało niejawne. Taki właśnie scenariusz sugeruje niezależna organizacja Sum of Us, która na swojej stronie zachęca konsumentów i konsumentki do wezwania H&M, aby ogłosił bojkot bawełny pochodzącej od Daewoo.
Doszły nas słuchy - piszą aktywiści z Sum of US - że Daewoo, w obawie o dalszą utratę klientów kupujących bawełnę, rozważa likwidację uzbeckich zakładów. H&M mógłby teraz odegrać kluczową rolę, zmuszając Daewoo do zaprzestania, raz na zawsze, nabywania "niewolniczej bawełny". Warto dodać, że w konsekwencji, również uzbecki rząd straciłby jednego z ostatnich, ślepych na nadużycia, partnerów biznesowych, co najprawdopodobniej skloniłoby go do zaniechania stosowanych dotąd praktyk.
Komentarze
Podobne artykuły