Dość tragedii w fabrykach w Bangladeszu! Podpisz petycję.
Środa, 01.05.2013. Iwona
© Associated Press/Reporters
Bilans ofiar tragicznego wypadku w fabrykach odzieżowych zlokalizowanych w Rana Plaza w stolicy Bangladeszu wzrósł już do ponad 1100 osób. Tylko strukturalne działania mogą coś zmienić. Podpisz petycję do marek!
24 kwietnia rano, 3.122 pracownice i pracownicy udali się do jednej z pięciu fabryk zlokalizowanych w relatywnie nowym – powstałym w 2007 roku – budynku Rana Plaza nieopodal Dhaki, stolicy Bangladeszu. Pracownicy zostali stanowczo nakłonieni do wejścia do budynku, mimo że dzień wcześniej na ścianach pojawiły się wyraźne pęknięcia. Kilka godzin później doszło do tragedii – konstrukcja zawaliła się, prawdopodobnie w wyniku dobudowania doń kilku nielegalnych pięter. Tysiące osób zostały uwięzione pod gruzami fabryk, a ponad 1100 zginęło. Dlaczego, mimo wyraźnych przeciwskazań, pracownicy zgodzili się wejść do budynku? Jedna z ocalałych kobiet, Jannat, przywołuje nieuczciwe praktyki szefów fabryki: “Jeśli nie pracujemy przez jeden dzień roboczy w miesiącu, z miesięcznego wynagrodzenia potrącane są aż trzy dniówki. Miesiąc właśnie się kończy, nie chciałam mieć problemów z wypłatą”.
Ludzie, którzy zginęli lub zostali ranni wskutek zawalenia się budynku szyli ubrania dla popularnych europejskich oraz amerykańskich marek. Niektóre z nich już zostały powiązane z fabrykami z Rana Plaza. Są to brytyjskie Primark, Bon Marché, kanadyjski Joe Fresh, hiszpańskie El Corte Ingles oraz dobrze znane w Polsce Mango. W zrujnowanych fabrykach znaleziono także ubrania z metkami Benettona. Zapewne wkrótce dołączą do nich kolejne marki.
Tragedia, do której doszło w Bangladeszu ma dramatyczne skutki nie tylko dla samych ofiar, ale także dla ich rodzin. Osoby, które zostały ciężko ranne wymagać będą długotrwałej opieki medycznej, co uczyni je niezdolnymi do pracy.
Konieczne są systemowe działania
Jednorazowe działania to jednak zbyt mało, aby raz na zawsze poprawić warunki bezpieczeństwa w bangladeskich fabrykach. Zwłaszcza, że świat regularnie obiegają wiadomości o podobnych katastrofach. Przypomnijmy dwie z nich: w 2005 roku zawaliła się fabryka Spectrum, w której powstawały ubrania dla Zary i Carrefoura. Życie straciły 64 osoby. W jesieni 2012 doszło do pożaru w fabryce Tazreen niedaleko Dhaki, z którą współpracowały marki takie jak C&A, H&M czy Carrefour. Zginęło wówczas 112 osób. Po pożarze w Tazreen niektóre marki podjęły miękkie kroki na rzecz poprawy warunków bezpieczeństwa, takie jak filmy instruktażowe (H&M) czy szkolenia BHP (Wal-Mart). Pozostaje jednak pytanie na ile przydają się instruktażowe filmy, jeśli wyjścia awaryjne zamknięte są na kłódkę? (takie przypadki miały miejsce).
Działacze i działaczki Clean Clothes Campaign, od lat przypominają markom zlecającym produkcję w Bangladeszu o fatalnych warunkach bezpieczeństwa i przekonują, że dalszym tragediom zapobiec mogą jedynie skoordynowane działania systemowe. Jednym z nich może być podpisanie i wdrożenie przez marki Porozumienia dot. ochrony przeciwpożarowej oraz bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu (Bangladesh Fire and Building Safety Agreement).Dokument został opracowany przy przez Clean Clothes Campaign, lokalne związki zawodowe oraz inne lokalne i międzynarodowe organizacje pracownicze. Dokument zakłada między innymi, że w fabrykach przeprowadzane będą regularne kontrole bezpieczeństwa przez niezależne organizacje, a nie przez kierownictwo zakładów czy przedstawicieli marek, jak ma to miejsce obecnie. Pracownicy otrzymają przeszkolenie z przysługujących im praw (np. prawa do odmowy wejścia do grożącego zawaleniem budynku). Globalne marki nie mogą dłużej przerzucać odpowiedzialności za tragedie na kierownictwa fabryk, ale muszą aktywnie włączyć się w działania zmierzające do zapewnienia pracownikom bezpiecznych warunków pracy. W końcu to one „pociągają za sznurki” w globalnych łańcuchach dostaw w branży odzieżowej.
Komentarze
Szok!
Masakra,ot co.
Malgorzata Jankowska