Żegnajcie banany
Czwartek, 28.01.2016. Katarzyna Salus
Pół wieku po zniknięciu z powierzchni ziemi odmiany bananów Gros Michel, podobny los grozi jej następcy - najpopularniejszej obecnie odmianie Cavendish. Czy nasze wnuki nie poznają smaku bananów?
W drugiej połowie XX wieku najpopularniejsza na świecie odmiana bananów, uprawiana w Ameryce Południowej słodka i kremowa odmiana Gros Michel, zniknęła z powierzchni ziemi. W tamtym czasie była to jedyna odmiana bananów nadająca się na eksport. Zniszczył ją pewien rodzaj grzyba, który pojawił się pod koniec XIX wieku w Australii i przemieścił się na kontynent południowoamerykański, wywołując plagę zwaną dziś chorobą panamską. Choroba osłabiła rośliny rodzące owoce. Zniszczenia postępowały tak szybko i były tak duże, że odmiana Gros Michel prawie wyginęła w ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci.
Dzisiaj, prawie pół wieku później, nowy szczep choroby zagraża odmianie Cavendish, czyli bananom, które zajęły miejsce Gros Michel w światowym eksporcie tych owoców. Odmiana Cavendish stanowi 99% rynku i jest sprzedawana obok kilku innych odmian uprawianych i konsumowanych lokalnie na całym świecie. Niestety, na razie nie znaleziono sposobu zwalczenia czy nawet ograniczenia jej rozprzestrzeniania.
Takie niepokojące wnioski płyną z najnowszych badań opublikowanych w czasopiśmie PLOS Pathogens. Potwierdziły one obawy wielu naukowców zajmujących się rolnictwem: umierające bananowce w różnych regionach świata cierpią z powodu tej samej choroby – Tropical Race 4 – potężniejszej mutacji strasznej choroby panamskiej.
Badacze szczególnie zwracają uwagę na fakt, że szczep choroby od 50 lat siejący spustoszenie w południowo-wschodniej Azji, powędrował ostatnio do innych regionów tego kontynentu, a także do Afryki, na Bliski Wschód i do Australii. W końcu trafi także do Ameryki Południowej, gdzie nadal uprawiana jest większość bananów na eksport. Jak twierdzą naukowcy, nie powinniśmy pytać czy Tropical Race 4 zagrozi największym światowym producentom bananów. Powinniśmy raczej pytać, kiedy nastąpi atak zarazy.
Powodem, dla którego grzyb w ogóle stał się zagrożeniem dla bananów, jest sposób uprawy tych owoców. Na całym świecie rosną dziesiątki odmian, często w bardzo bliskim sąsiedztwie, ale wszystkie banany uprawiane na eksport są takie same (dosłownie, bo wszystkie w rzeczywistości są klonami).
Dzięki temu firmy, takie jak Dole czy Chiquita, są w stanie kontrolować ciągłość produkcji i dostarczać ogromne ilości bananów tanim kosztem, nie martwiąc się o niedoskonałości (dlatego tak łatwo kupić banany w każdym supermarkecie). Niestety taki sposób produkcji sprawia, że banany są bardzo podatne na ataki chorób i szkodników. Całkowicie pozbywając się różnorodności, naraziliśmy zbiory na choroby, z którymi rośliny same sobie nie poradzą, nie wytworzą też mechanizmów obronnych.
Irlandzka zaraza ziemniaka jest doskonałym przykładem na to, jak zwodnicza jest monokultura w uprawie roślin. W XIX wieku irlandzcy rolnicy zaczęli faworyzować jeden gatunek ziemniaka. Przyniosło to opłakane skutki, gdy do kraju wtargnął grzyb atakujący te rośliny i nie napotkał żadnego oporu. W 1846 roku kraj bardzo silnie uzależniony od produkcji ziemniaków stracił większość zbiorów, co w efekcie doprowadziło do śmierci setek tysięcy ludzi.
Faktyczne wyginięcie bananów Gros Michel jest równie dobrym przykładem. Gry pierwszy szczep choroby panamskiej pojawił się W Ameryce Południowej, nie było sposobu na zatrzymanie rozwoju choroby. Oto jak podsumowuje sytuację Gwynn Guilford – reporterka, która w zeszłym roku opisała ten beznadziejny rozwój wydarzeń:
"Gdy całe plantacje uległy zniszczeniu, United Fruits i inne firmy dokonały oczywistego wyboru: przeniosły uprawy w inne regiony Ameryki Południowej.
Jednak plaga powędrowała za nimi i gdy zniszczyła plantacje w Kostaryce, przeniosła się wraz z nowymi uprawami do Gwatemali. Stamtąd dalej do Nikaragui, Kolumbii i Ekwadoru. W 1960 roku, w 77 lat od pojawienia się pierwszego szczepu, choroba panamska zniszczyła wszystkie plantacje eksportowe i zmiotła bananowce Gros Michel z powierzchni ziemi"
Skutki zarazy odczuwane były na całym świecie. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie powstał utwór "Yes, We Have No Bananas" inspirowany bananowym deficytem.
Najnowszy szczep prawdopodobnie po raz kolejny udowodni słabość monokultury. Być może w międzyczasie naukowcy zdołają znaleźć lub wyhodować nową odmianę bananów, ale obecnie nie mamy silnego następcy, który byłby odporny na nowy szczep choroby panamskiej. Jak tylko zaraza dotrze do Ameryki Południowej, czego wszyscy się spodziewamy, wyginięcie najpopularniejszej odmiany banana może być kwestią zaledwie kilku dekad.
Największą ironią jest fakt, że Cavendish – odmiana banana sprzedawana obecnie w prawie każdym supermarkecie krajów rozwiniętych – stał się kluczowym produktem eksportowym prawie wyłącznie dlatego, że w przeciwieństwie do swojego poprzednika, był odporny na pierwszy szczep choroby panamskiej. Jak pisze Mike Peed w artykule New Yorkera z 2011 roku: "Banan Cavendish jest mniej smaczny, bardziej podatny na inne choroby, często brązowieje, niełatwo dojrzewa i szybko się psuje oraz jest „żenująco mdły”
Teraz, gdy wygląda na to, że Cavendish może podzielić los masowo produkowanego poprzednika (w niedalekiej przyszłości, ale nie jutro, więc nie ma potrzeby robienia bananowych zapasów), jasnym staje się, że to nie odmiana owoców, ale raczej sposób uprawy powinien był ulec zmianie.
Autor: Roberto A. Ferdman
Tłumaczenie: Małgorzata Jędrocha
Komentarze