100 milionów niewidzialnych
Piątek, 27.04.2018. Subindu Garkhel
"Zdajemy się nie zauważać związku między pracą tych, którzy produkują nasze ubrania, a naszą wiecznie niezaspokojoną potrzebą nabywania tego, co modne w niskich cenach". Przeczytajcie tekst Subindu Garkhel z Fairtrade Foundation w Wielkiej Brytanii, która opowiada o swoich doświadczeniach w pracy w sektorze odzieżowym i zachęca do pytania marek #whomademyclothes?
Dorastając w Indiach, nosiłam ubrania, które moja mama szyła z kolorowych materiałów kupionych przez nas w miejscowym sklepie z tkaninami. Wraz z upływem czasu zamiast nich w mojej szafie zaczęły pojawiać się elementy garderoby, których styl i kolory dyktowali eksperci mody oraz najnowsze trendy. Choć od procesu produkcji ubrań dzieli nas tak niewiele, odcinamy się od niezliczonych osób, które dotykały tego, co na co dzień nosimy. Wśród nich są rolnicy uprawiający bawełnę, ich żony, które zbierają ją i czyszczą, a także ci, którzy później ładują ją do odziarniarek i dbają o to, żeby maszyny sprawnie działały w przędzalniach, tkalniach i farbiarniach. Po trafieniu do fabryki odzieży materiał przechodzi przez kilka etapów, podczas których jest dotykany i oglądany przez wiele osób uczestniczących w produkcji ubrań. My jednak prawie w ogóle nie myślimy o ich pracy.
Moja droga do fabryki
Miłość do ubrań i zainteresowanie procesem ich produkcji zawiodły mnie do serca przemysłu odzieżowego. Zaczęłam karierę od pracy w niewielkiej firmie, w której zajmowałam się opracowywaniem produktów odzieżowych. Później to samo robiłam w większych firmach i zakładach. Miałam styczność z wieloma fabrykami. Nie były to „sweatshopy”, a jednak to za ich sprawą zaczęłam dostrzegać, jak działa ta branża. Jedna z fabryk, z którymi współpracowałam, regularnie zatrudniała nowych pracowników do pracy akordowej na nie więcej niż kilka tygodni. Personel trzeba było nieustannie szkolić od nowa. Z perspektywy biznesowej takie rozwiązanie nie miało żadnego sensu. Nie odpowiadało ono też pracownikom, którzy nie mieli żadnej gwarancji stałej posady. Wiele zrozumiałam, obserwując, jak często marki zmieniały dostawców tylko po to, żeby zaoszczędzić kilka pensów. Firmy nie nawiązywały długotrwałej współpracy z fabrykami i ich pracownikami.
Wspominając tamten okres, myślę o tym, w jaki sposób wszyscy nieświadomie przyczyniamy się do takiej sytuacji. Jako konsumenci widzimy tylko produkt końcowy, a nie proces za nim stojący. Zdajemy się nie zauważać związku między pracą tych, którzy produkują nasze ubrania, a naszą wiecznie niezaspokojoną potrzebą nabywania tego, co modne w niskich cenach. Nabywców oraz marki odzieżowe interesuje jedynie niska cena, a pracowników fabryki na wszelkich szczeblach – dotrzymanie terminów.
Koszula tańsza niż 10 lat temu
Koszty produkcji stale rosną, żywność, paliwo i transport drożeje. Jak więc koszula może być obecnie tańsza niż 10 lat temu? Wiele fabryk z krajów rozwijających się rywalizuje o duże kontrakty z firmami odzieżowymi, obniżając ceny i skracając czas produkcji. To okrutny przemysł, w którym wynagrodzenie za godzinę często wynosi niecałe pół funta. Czy wszyscy ci ludzie otrzymują godziwą pensję, wystarczającą na przeżycie? Czy produkując odzież, poprzez którą chcemy wyrażać siebie, są w stanie utrzymać swoje rodziny?
Jak przerwać to błędne koło?
Zawalenie się fabryki Rana Plaza w Bangladeszu 24 kwietnia 2013 roku, w wyniku którego zginęło 1138 osób, a wiele więcej doznało obrażeń, zszokowało opinię publiczną i ukazało światu mroczne oblicze przemysłu modowego. Potrzebne jest szybkie zwiększenie przejrzystości i dokumentowanie przepływu produktów.
Pracując w Fairtrade, mam możliwość dogłębnego poznania łańcuchów dostaw i regularnych spotkań ze społecznościami żyjącymi z uprawy bawełny. Niepokoi mnie, że tak wiele firm modowych całkowicie pomija rolników uprawiających bawełnę, z której powstają noszone przez nas ubrania i pościele, w których śpimy. Nawet globalne firmy eksponujące etyczne podejście do mody nie uwzględniają ich w swojej działalności. Rolnicy stali się zapomnianym ogniwem łańcucha dostaw.
Odkąd w wyniku zawalenia się kompleksu Rana Plaza świat dostrzegł wyzysk panujący w fabrykach, warunki pracy w tych zakładach uległy nieznacznej poprawie, choć wciąż pozostaje bardzo wiele do zrobienia. Nie wprowadzono jednak żadnych zmian na wcześniejszym etapie produkcji – takich, które objęłyby rolników. Choć ochrona ich praw jest o wiele trudniejsza, nie należy zapominać, że przy produkcji bawełny pracuje około 100 milionów osób. To więcej niż gdyby zsumować wszystkich zatrudnionych na plantacjach kakao, trzciny cukrowej i kawy.
Moda zaczyna się na polu
Większość bawełny pochodzi od ubogich i marginalizowanych rolników, których nie uwzględnia się przy produkcji, bo wiele marek nie wie nawet, skąd pochodzi ich surowiec. Zainteresowanie modą na świecie kończy się na poziomie fabryk, mimo że transparentne powinny być również poprzedzające go etapy produkcji, takie jak tkanie, przędzenie, odziarnianie i uprawa bawełny. Gdy firmy posiadają i udostępniają informacje na temat swoich łańcuchów dostaw, łatwiej namierzyć problemy i znaleźć ich rozwiązanie. Zwiększa się również odpowiedzialność, co korzystnie wpływa na funkcjonowanie branży. Przejrzystość umożliwia wprowadzanie zmian. Standard Fairtrade dla bawełny chroni rolników narażonych na wyzysk, umożliwiając im sprzedaż plonów po lepszych cenach, dzięki czemu stać ich na utrzymanie swoje i rodziny. Z kolei wprowadzony stosunkowo niedawno Standard dla branży tekstylnej uwzględnia łańcuchy dostaw na całej ich długości. Jego celem jest egzekwowanie przestrzegania zasad BHP i praw pracowniczych oraz podnoszenie wysokości pensji do poziomu wystarczającego na godziwe życie.
Co możemy zrobić?
Jako konsumenci nie powinniśmy przyczyniać się do napędzania wyzysku osób produkujących odzież.
Zmobilizujmy branżę modową, zasięgajmy wiedzy i róbmy co w naszej mocy, aby nie pogarszać sytuacji. Przemysł odzieżowy powinien być etyczny dla wszystkich, na całej długości łańcucha dostaw: od rolników uprawiających bawełnę przez pracowników fabryk, szwaczki, pakowaczy i spedytorów aż po sprzedawców.
Kupujmy odzież z certyfikowanej bawełny Fairtrade, a w internecie pytajmy marki o to, kto zrobił nasze ubrania, publikując posty z hashtagiem #whomademyclothes. Szukajmy też w mediach społecznościowych tych, którzy je uszyli i oznaczyli swój post hasztagiem #imadeyourclothes.
Tekst: Subindu Garkhel.
Subindu Garkhel pełni funkcję kierownika ds. bawełny w brytyjskiej organizacji Fairtrade Foundation.
Tłumaczenie: Marta Lityńska
Komentarze