Dziesięcioletni chłopiec pracował w obskurnej fabryce, w której produkowano ubrania dla sklepów sieci GAP w Europie i Stanach Zjednoczonych. Inny chłopiec, dwunastolatek, powiedział dziennikarzom, że, by zmusić ich do wyższej wydajności, szefowie stosowali wobec nich przemoc.
Właściciel fabryki kupił dzieci od ich rodziców. Wytłumaczył, że muszą ciężko pracować, żeby spłacić pieniądze, za które je kupiono. Jednak kilkoro dzieci za cztery miesiące pracy nie dostało ani rupii. Szefowie powiedzieli im, że dopiero się uczą.
To nie pierwszy przypadek, kiedy na jaw wychodzą fakty o wykorzystywaniu dzieci w fabrykach podproducentów GAPa. Od 2004 roku, gdy po raz pierwszy opinia publiczna dowiedziała się o tym procederze, firma starała się pokazać, że kwestia etycznej produkcji nie jest jej obojętna. Dan Henkel, rzecznik firmy powiedział po ostatnich doniesieniach, że kazano wszcząć w tej sprawie śledztwo, ale przyznał, że mimo to wizerunek firmy może ucierpieć.
GAP nie jest też jedyną firmą, która miała problemy z wizerunkiem po ujawnieniu wykorzystywania dzieci w zakładach podproducentów. Do innych firm należały też Nike, Reebok czy Esprit. Wszystkie przyłapane korporacje zapowiedziały ostrą walkę z nadużyciami wobec dzieci.
Prawdą jest, że dzieci nie zostały zatrudnione bezpośrednio przez GAP, ale przez jednego z podproducentów. Jednak według cytowanego w artykule "Observera" Bhuwan Ribhu, indyjskiego adwokata i działacza "Global March Against Child Labour" [Globalnego Ruchu Przeciwko Wykorzystywaniu Dzieci w Pracy], nie zwalnia to korporacji z odpowiedzialności. - W rzeczywistości większość firm pokroju Gapa tnie koszty bez zastanawiania się nad konsekwencjami. Powinni już wiedzieć, co oznacza zamawianie produktów u podproducentów w Indiach - mówi prawnik. Dodaje, że konsumenci powinni zadać sobie pytanie, jakim cudem płacą relatywnie niewielkie pieniądze za np. ręcznie wyszywane koszulki i kto zgadza się pracować za tak niską płacę. - Czy ta koszulka nie jest poplamiona potem pracujących nad nią dzieci?. Na takie pytanie powinni sobie odpowiedzieć. - mówi Bhuwan Ribhu.