A gdyby mHRDD istniało przed tragedią w Rana Plaza?
Piątek, 22.04.2022. Grażyna Latos
Fot. Clean Clothes Campaign
Kiedy 24 kwietnia 2013 r. zawalił się ośmiokondygnacyjny budynek fabryki w Bangladeszu, jego ruiny przysypały pracownice wykonujące zlecenia dla międzynarodowych sieciówek, w tym polskiej LPP. W wyniku katastrofy w kompleksie Rana Plaza zginęły 1134 osoby, w większości kobiety. Czy istnienie obowiązkowej należytej staranności w zakresie praw człowieka przed 2013 rokiem mogło coś zmienić?
Należyta staranność
Obowiązkowej należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie praw człowieka (mandatory human rights due diligence, mHRDD), w formie dyrektywy UE, domaga się wiele organizacji pozarządowych związanych z prawami człowieka, prawami pracowniczymi i ochroną środowiska, m.in. Fundacja Kupuj Odpowiedzialnie i cała sieć Clean Clothes Campaign, Amnesty International, Oxfam oraz Polski Instytut Praw Człowieka i Biznesu. Właśnie trwają prace nad kształtem dyrektywy.
Jak czytamy na stronie Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu „Zbyt wiele przedsiębiorstw na całym świecie wyzyskuje ludzi i planetę dla własnych korzyści. Ich działania doprowadziły do załamania klimatu i bioróżnorodności, łamania praw pracowników i praw związków zawodowych, pracy przymusowej i pracy dzieci, rosnącego ubóstwa, a także zabójstw ekoaktywistów i obrońców praw człowieka”.
Odpowiednio skonstruowana dyrektywa mHRDD może sprawić, że europejskie przedsiębiorstwa będą nie tylko zmuszone prowadzić swoją działalność w sposób zdecydowanie bardziej zrównoważony, ale też, że będą ponosić odpowiedzialność za swoje nadużycia. Jak jednak ostrzega European Coalition for Corporate Justice, opublikowany 23 lutego 2022 projekt dyrektywy mającej zminimalizować szkodliwy wpływ przedsiębiorstw na pracowników, lokalne społeczności oraz środowisko naturalne, zawiera wiele niedociągnięć i odstępstw.
- Obecnie, zarówno Instytut Praw Człowieka i Biznesu z siedzibą w Londynie jak i Polski Instytut Praw Człowieka i Biznesu, oraz co najmniej kilkadziesiąt innych organizacji w różnych krajach EU, starają się pokazać słabe strony projektu opublikowanego przez Komisję Europejską, zarówno w ramach konsultacji z KE jak i na poziomie krajowym. ECCJ przy zaangażowaniu organizacji członkowskich opracowało analizę projektu by pokazać, które rozwiązania wydają się wystarczające, a które nie – by zwiększyć poszanowanie praw człowieka przez przedsiębiorstwa, oraz zapewnić sprawiedliwość w sytuacji gdy dojdzie do materializacji negatywnego wpływu na realizację praw człowieka – mówi Beata Faracik, współzałożycielka i prezeska Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu. - Staramy się dotrzeć do różnych podmiotów – tak na poziomie europejskim, jak i krajowym; zainteresować projektem także parlamentarzystów i parlamentarzystki; zwiększyć grono podmiotów mających wiedzę na ten temat – w tym o inne organizacje pozarządowe, dotychczas niekoniecznie zainteresowane tym tematem. Poszukujemy też innych sojuszników – m.in. wśród związków zawodowych, które dysponują dodatkowymi kanałami wywierania wpływu i konsultowania projektów europejskich tak na poziomie krajowym jak i europejskim.
Dlaczego w ogóle potrzebujemy takiej dyrektywy? Czy nie wystarczy nam obowiązujące już prawo?
- Przez wiele lat wszelkie działania firm w zakresie odpowiedzialności środowiskowej były wyłącznie woluntarystyczne. Istnieje wiele przykładów na to, że obecne rozwiązania nie działają, bardzo łatwo przechodząc w PR, a nie w rzeczywiste zadbanie o prawa człowieka – mówi Joanna Szabuńko, wiceprezeska Zarządu Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie. – Problem dobrze pokazała właśnie katastrofa w Rana Plaza, w której zginęło ponad tysiąc osób, pracujących w fabryce, która była przecież zaudytowana.
Odpowiednio skonstruowana dyrektywa mHRDD, a katastrofa w kompleksie Rana Plaza
Jak pokazała katastrofa w Rana Plaza, pogoń za zyskami może być na tyle bezwzględna, że zamienia fabryki w śmiertelnie niebezpieczne pułapki. Niestety, jak mówi Beata Faracik, należyta staranność w obszarze praw człowieka nie oznacza, że udałoby się zapobiec wszystkim naruszeniom praw człowieka. - Przepisy w tym obszarze obligowałyby jednak przedsiębiorstwa do analizowania ich wpływu na poszanowanie praw człowieka w łańcuchu dostaw i wdrażania działań zapobiegających materializacji zidentyfikowanego rzeczywistego lub potencjalnego ryzyka negatywnego oddziaływania na realizację praw człowieka lub przynajmniej je minimalizujących.
Oczywiście, sprawa jest o tyle skomplikowana, że, jak zostało to już wspomniane, w swoim obecnym kształcie dyrektywa posiada zapisy uznawane za dość kontrowersyjne.
- Jeden z bardziej kontrowersyjnych zapisów w projekcie dyrektywy dotyczy tego, czy wdrożenie działań, które okażą się nieskuteczne, powinno zwalniać przedsiębiorstwa z odpowiedzialności w sytuacji, gdyby doszło do negatywnego wpływu na prawa człowieka. Podobne wątpliwości dotyczą zapisów dot. klauzul umownych – z jednej strony niezbędnych z perspektywy wdrażania i obligowania partnerów biznesowych do konkretnych działań, z drugiej strony budzących obawę niektórych grup przed przenoszeniem za ich pomocą odpowiedzialności za naruszenia wyłącznie na drugą stronę relacji (zwykle tę słabszą, np. podwykonawcę). Co prawda, zgodnie z dyrektywą nad terminowością i jakością procedur należytej staranności w obszarze praw człowieka mają czuwać specjalne krajowe instytucje utworzone przez rząd, ale problem w tym, że aby pełnić swoją funkcję, muszą one dysponować odpowiednio przeszkolonym personelem, który powinien dysponować także praktycznym doświadczeniem w zakresie należytej staranności dot. praw człowieka – a niestety takich osób jest bardzo niewielkie grono. Dlatego jednym z większych wyzwań w polskim kontekście będzie właśnie dobre przeszkolenie niezbędnej kadry – tak na potrzeby administracji publicznej, jak i w kontekście osób mogących wesprzeć firmy w procesie wdrażania rozwiązań z obszaru należytej staranności.
Zastanawiając się nad tym, czego moglibyśmy uniknąć posiadając odpowiednią dyrektywę UE, kluczowe wydaje się więc słowo „odpowiednią”.
– Ważne jest to, by takie elementy mHRDD jak transparentność firm, odpowiedzialność jeszcze przed inwestycją, a później stałe monitorowanie swoich łańcuchów dostaw oraz umożliwienie pracownikom efektywnego mechanizmu skarg, były nie tylko obecne w dyrektywie, ale żeby były faktyczne, by zapewniony został skuteczny system ich wdrażania – mówi Joanna Szabuńko.
Przed czym mogłaby uchronić odpowiednio skonstruowana dyrektywa o obowiązkowej należytej staranności?
- Produkcja nie odbywałaby się w budynku o złej konstrukcji. Marki musiałyby sprawdzać, wykrywać i usuwać problemy związane z bezpieczeństwem.
- Nawet gdyby marki ignorowały obowiązujące prawo, i nie rozwiązywały problemów z brakiem bezpieczeństwa w swoich łańcuchach dostaw, mechanizmy egzekwowania prawa byłyby na tyle skuteczne, że położyłyby kres takim praktykom.
- Jeśli w fabryce, która wcześniej była bezpieczna, pojawiłyby się jakieś zagrożenia, takie jak duże pęknięcia na ścianach, właściciele fabryk mogliby nadać priorytet bezpieczeństwu pracowników, nad realizacją zamówień, i byłoby to zgodne z polityka marek.
- Ceny, jakie marki płaciłyby za odzież umożliwiałyby wypłacanie pracownikom godnej płacy, a więc takiej, która pozwala na zaspokojenie podstawowych potrzeb ich oraz ich rodzin, w tym na regularne oszczędności, z których można skorzystać np. w sytuacji jakiegoś kryzysu. Jeśli więc na ścianach fabryki pojawiłyby się pęknięcia, a pracownicy w obawie o swoje życie baliby się do niej wejść, mogliby tego nie robić. Nie byliby zmuszeni do ryzykowania życia.
- W łańcuchu dostaw, który aktywnie wspierałby prawo do organizowania się, pracownicy prawdopodobnie mieliby związek zawodowy. Gdyby właściciel fabryki ignorował bezpieczeństwo pracowników, związek mógłby dać im zbiorowy głos przeciwko pracodawcy. Istniałby również mechanizm reagowania na skargi dla pracowników i ich przedstawicieli, umożliwiający zgłaszanie kwestii bezpieczeństwa i innych ważnych problemów.
A gdyby mimo wszystko fabryka zawaliła się?
- Wtedy nikt nie musiałby ryzykować życiem, aby zidentyfikować klientów fabryk, przekopując gruzy w poszukiwaniu etykiet. Zamiast tego, ustalenie, które marki produkowały w Rana Plaza wymagałoby kilku kliknięć, ponieważ zakłady produkcyjne marek (a także inne poziomy w ich łańcuchach wartości) byłyby publicznie dostępne - zauważa Neva Nahtigal z Clean Clothes Campaign. - Zamiast polegać na globalnej kampanii i mobilizacji, pogrążone w żałobie rodziny oraz ranni i straumatyzowani mieliby jasną i szybką drogę do sprawiedliwości. Obejmowałaby ona dostęp do sądów – z markami pociągniętymi do odpowiedzialności za uchybienia w zakresie należytej staranności – oraz skuteczne środki zaradcze.
Fundacja Kupuj Odpowiedzialnie w najbliższym czasie będzie zajmować się tematem obowiązkowej należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie praw człowieka (mHRDD) i lobbować na rzecz odpowiednio skonstruowanej dyrektywy. Jeśli chcesz się dołączyć i razem z nami wywierać nacisk na decydentów, śledź nasze akcje w mediach społecznościowych!
Komentarze