Wszystko, co musisz wiedzieć o winie z RPA
Czwartek, 18.05.2023. Alina Pękalska
Fot. Pixabay
Przez wiele lat wina z RPA zajmowały w sklepach najniższą półkę i utożsamiane były z wątpliwą jakością. Obecnie zyskują coraz większą wartość w oczach krytyków, a ich jakość poprawia się z roku na rok. Wszyscy możemy od czasu do czasu napić się dobrego kieliszka południowoafrykańskiego pinotage lub chardonnay. Ale czy wiemy z czym wiążą się warunki pracy kobiet, które zbierają winogrona, z których powstaje to wino?
Większość południowoafrykańskich terenów winiarskich rozciąga się wzdłuż wybrzeża Zachodniego Przylądka na północ i wschód od Kapsztadu. Dzięki chłodnemu klimatowi niektórych regionów południowej Afryki możliwa jest w nich produkcja jakościowych win porównywanych nawet do szlachetnych odmian francuskich. Winorośl została sprowadzona bowiem na teren RPA przez francuskich imigrantów. „Dbałość o szczegóły nie może więc dziwić”[1], jak czytamy na stronie jednego z dystrybutorów win południowoafrykańskich. Czy kulisy produkcji wina odzwierciedlają te standardy?
„Wszystkie wina z RPA są klasyfikowane i mają informację o miejscu wytwarzania. Na każdej etykiecie można znaleźć takie informacje, jak: pochodzenie winogron, nazwę szczepu i procenty odmian, które w przypadku kupażu zostały wykorzystane do zrobienia konkretnego trunku.”[2] To, o czym nie przeczytamy, na stronie żadnego sklepu z winami to fakt, że uprawa winorośli i produkcja wina wiąże się z horrendalnymi kosztami społecznymi i środowiskowymi.
Wino, które pijemy
Życie na farmach jest ciężkie, a warunki życia i pracy bliskie nieludzkim. Na co dzień kobiety i mężczyźni, którzy pracują i mieszkają na komercyjnych plantacjach w prowincjach Western Cape i Northern Cape muszą mierzyć się z takimi wyzwaniami jak poważne naruszenia praw pracowniczych, zły stan zdrowia, przemoc, eksmisje i brak bezpieczeństwa żywnościowego. W przypadku kobiet pracujących na farmach jest to jeszcze trudniejsze. Niegdyś relacje między właścicielami a pracownikami zbierającymi owoce nie były w żaden sposób uregulowane, a farmy stanowiły zamknięte środowiska. Gdy w 1994 roku wprowadzono w RPA demokrację i napisano nową konstytucję, wiele zmieniło się na lepsze. W jakim stopniu?
Do dziś 80% terenów należy do białych mężczyzn. Pensja minimalna w RPA wynosi 25,42 randów za godzinę, czyli – po przeliczeniu – niecałe 6 złotych.[3] A i tak wielu kobietom nie udaje się uzyskać nawet miesięcznego minimalnego wynagrodzenia. Wielu pracowników wpada w ubóstwo żywnościowe, a warunki pracy stają się coraz trudniejsze także w wyniku zmian klimatycznych. Na wielu farmach nie ma dostępu do wody pitnej i toalet, zdarzają się przypadki przemocy fizycznej i seksualnej.[4] Pracownicy przyznają, że brak jakichkolwiek perspektyw na zmianę pracy (w RPA bezrobocie, zależnie od regionu waha się od 30 do nawet 60%), a obowiązujące teoretycznie przepisy nie są egzekwowane. Dodatkowo, na farmach pracują głównie kobiety i to one najbardziej narażone są na wyzysk.
Women on Farms Project
W odpowiedzi na sytuację pracownic zawiązała się organizacja Women on Farms Project (WFP). Jest to zarejestrowana południowoafrykańska organizacja pozarządowa (NGO) która ma na celu wsparcie kobiet mieszkających i pracujących w gospodarstwach rolnych.
WFP dąży do tego by kobiety mieszkające i pracujące w gospodarstwach były traktowane z godnością i szacunkiem oraz odgrywały wiodące role w zrównoważonej produkcji rolnej i miały zapewniony dostęp do bezpiecznego zatrudnienia, żywności, mieszkań i przystępnych cenowo podstawowych usług, takich jak woda, opieka zdrowotna i elektryczność.
Na co dzień WFP dąży do wzmocnienia pozycji kobiet rolniczek przede wszystkim poprzez edukację i wsparcie ich aktywności. Umożliwia im poznanie i dochodzenie swoich praw, m.in. na temat przemocy, dostępu do wysokiej jakości opieki zdrowotnej i odpowiednich urządzeń sanitarnych w gospodarstwach. W związku z tym, że w środowisku rolników istnieje silna tendencja do międzypokoleniowego transferu warunków społeczno-ekonomicznych, wiele dziewczynek w przyszłości będzie prowadzić życie bardzo podobne do swoich matek. Z tego powodu bardzo ważne jest, że działania WFP kierowane są nie tylko do kobiet rolniczek, ale także do ich córek.[5]
– „To właśnie jest zapewne największy sukces naszej organizacji: osobista transformacja setek, jeśli nie tysięcy kobiet. Przez wiele lat były poddane różnorakiej opresji, którą tak zinternalizowały, że początkowo nie miały odwagi stanąć do walki o swoje prawa. Z czasem coraz więcej kobiet wiedziało, czego mogą oczekiwać i żądać, zaczęły więc rzucać wyzwanie władzy.” – mówi Colette Solomon dyrektorka Women on Farms Project.[6]
Dowiedz się więcej:
- Sprawdź profile społecznościowe Women on Farms: Facebook, Instagram
- Poznaj historię Margerity Prins z Women on Farms.
Bibliografia:
Komentarze